Pan Przemysław |
|
|
|
Dołączył: 08 Paź 2015 |
Posty: 166 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
Półfinały i finały były z mojego punktu widzenia bardzo pouczającym widowiskiem:
Po pierwsze - gra się do końca. Dowiódł tego trzeci segment półfinałów, w szczególności w meczu Dolina Narwi- Hetman.
Po drugie - nonszalancja i zgadywanki w długim dystansie nie popłacają. Transmitując te 108 rozdań miałem okazję na bieżąco parę przykładów nonszalancji oglądać. Przez nonszalancję Kontri straciło miejsce w finałach - najpierw żartobliwe wejście 1 pik po partii po otwarciu przeciwnika z piki: AWxxx kiery x kara: xxx trefle Dxxx) i dopchnięcie przez partnera z byle jaką ręką, nie mającą żadnych zalet poza dużym fitem pikowym i opozycją w kolorze przeciwnika (a więc widoczna krótkość u partnera) do 4 w obronie 4 kier. Nie mówiąc już o tym, że przeciwnik grał w ataku i z licytacji słychać było dużą przewagę honorową. Przez odstępstwa od systemu licytacyjnego, od elementarnych zasad bilansu, których tu z szacunku i sympatii dla zawodników nie przytoczę, Dolina Narwii przegrała walkę o drugą ligę.
Po trzecie - suma dwóch dobrych zawodników nie równa się silnej i stabilnej parze. Zawodnicy mają być ograni, na bieżąco, ze świeżym doświadczeniem wspólnych realnych i trenowanych rozdań. Zlekceważyły to Hetman (pogrom w pierwszej sesji półfinałów) oraz Dolina Narwi (finały). Wystawianie różnych, często przypadkowych kombinacji zawodników zawsze kończyło się tragicznie. Ponad pięćdziesiąt punktów straty w pierwszej sesji półfinału Hetmana i 1 do 65 dla Sudowii w rozstrzygającej - jak się okazało trzeciej sesji finałów.
Po czwarte - co ze swego punktu widzenia i z uwagi na własne doświadczenia uważam za najważniejsze.
Jeżeli nieudane rozdanie traktujemy jako okazję do poprawienia własnego ego i wyżywamy się na partnerze z powodu jego niedyspozycji lepiej nie siadać do stołu. Takie wstrząśnięcie partnerem wg niektórych jest zbawienne, ale naprawdę powoduje wyłącznie dalsze niepotrzebne straty.
Najdobitniejszym dowodem jest wynik 3 segmentu finałów w pokoju otwartym, czy 1 segmentu transmitowanego półfinału w pokoju otwartym.
Konkluzja - SUDOWIA wygrała zasłużenie albowiem:
1. Grała bez przerwy w stałych zestawieniach;
2. Obserwowane przeze mnie rozdania zawierały owszem też błędy, ale nie były wynikiem nonszalancji w postaci łamania podstawowych zasad licytacji, czy też zwykłego bilansu (o antycypacji nie wspomnę, bo z nią czasami nie radzą sobie przedstawiciele brydżowej śmietanki);
3. Wszystkie obserwowane przeze mnie pary z Sudowii popełniały błędy, niektóre bardzo kosztowne np. 6 karo trzymania pik gdzie schodziły dwie lewy, albo przewyższenie w postaci 6BA i to z tragicznej ręki, gdzie groziła wpadka bez sześciu (ucieczka w 7 karo była czysto ratunkowa)- ale pary te nie traciły energii na wyrzuty, udowadnianie kto jest winny i pospolite kłótnie.
Z perspektywy członka zarządu - mimo, iż typowałem zwycięstwo innej drużyny - uważam, że dobrze się stało, że wygrała międzynarodowa drużyna z Suwałk, bowiem dysponuje wszystkimi cechami, które pozwolą jej na przyzwoite co najmniej reprezentowanie regionu w rozgrywkach II ligi. Życzę im powodzenia i dalszych sportowych sukcesów !
W tej sytuacji wcale nie dziwi to, że Wojtek z Kamilem zawalczyli w 3 sesji pófinałów niwelując niemal do zera ponad 60 imp-ową stratę. To też para, która gra ze sobą od dłuższego czasu i która przede wszystkim nie traci energii na niepotrzebne wyrzuty i swary gdy mleko już się wylało. Jak mi kiedyś zdradzili - szkoda marnować na takie rzeczy akumulatory
. Widać działa !
Co polecam wszystkim grającym. |
|